poniedziałek, 30 listopada 2015

Odcinek 225 streszczenie (106 odcinek turecki)

Afife martwi się o zdrowie Hurrem, ale medyczka nic jej nie mówi. Gülfem twierdzi, że kobieta coś ukrywa. Sługa przekazuje im, że nadjeżdża sułtanka Fatma.

Hurrem nie chce, aby kobiety w haremie dowiedziały się, co się stało. Dotarli aż do jej alkowy, jest wściekła, że położono jej skorpiona. Jej wrogowie będą chcieli wykorzystać jej słabość. Sulejman nie może się dowiedzieć. Okazuje się, że Sumbul kazał go powiadomić, kiedy się obudzi. Wściekła sułtanka każe sobie przynieść suknię.

Gülfem wita sułtanki. Cieszy się na ich widok, Fatma jest roześmiana. Afife do nich dołącza. Na widok Huricihan Gülfem się rozjaśnia.

Sulejman przychodzi do Hurrem. Sułtanka mówi, że coś jej musiało zaszkodzić, to nic poważnego. Jego obecność jest dla niej najlepszym lekarstwem. Sulejman mówi, że miał zły sen i tak nie spał.

Mihrimah mówi Rustemowi, że Aziz Aga zniknął. Mąż przekazuje jej, że on nie żyje, przysłano mu jego głowę. To na pewno zwolennicy Mustafy. Mihrimah przytula się do wezyra i mówi, że za jej przyczyną nikt mu nie zaszkodzi.

Afife wprowadza sułtanki do pałacu. Fatma śmieje się, że Hurrem zachorowała na wieść o jej wizycie.

Sułtan mówi, że śnił mu się Mustafa ze strzałą w dłoni unurzaną we krwi. Widzimy tę scenę. Sulejman stwierdza, że już od dawna gnębi go ten sam koszmar. Hurrem mówi, że muszą chronić synów, boi się. Sługa oznajmia przybycie Fatmy. Kobieta wchodzi, sułtan ją ściska. Zwraca uwagę, że najpierw przyszła do Hurrem, bo ma nadzieję, że to nic poważnego. Uśmiech rudowłosej blednie, kiedy mówi ona, że w pewnym wieku trzeba na siebie uważać.

Fatma ma niespodziankę - do środka wchodzi córka Hatice - Huricihan. Sulejman przypomina sobie wyrzuty i śmierć siostry. Jest zaskoczony.

Posłaniec Mustafy przybywa na statek Barbarossy. Kobieta na okręcie, jego córka - Mihrunnisa, przykłada mu nóż do gardła, kiedy on nie chce jej dać wiadomości.

Mustafa mówi Yahyi, że muszą znaleźć zdrajcę

... [chwilowy brak dostawy prądu :-(]

Fatma zostaje przedstawione Beyazıtowi i Cihangirowi.

Atmaca, tzw. Jastrząb, przybywa Barbarossie. Przyjaciele księcia dają mu zadanie, że ma go chronić. To on zabił napastników Mustafy. Chce, aby Hizr porozmawiał z sędzią religiinym Fenrizade.

Rustem przybywa do sędziego religijnego. Pyta się, czy nie powiela błędów poprzednika. Wezyr ostrzega go, a sędzia jest oburzony. Nie będę go uczył co jest słuszne, a co nie. Będzie tłumaczył się tylko przed sułtanem. Rustem zwraca uwagę, że sędzia mocno się zestarzał. Na jego miejscu powinien się odsunąć i odpoczywać. Sędzia odgryza się, że sułtan sam usunie wezyra. On sam nie zdobył stanowiska tylko dzięki kobietom.

W hamamie służące narzekają Fatmie, że jest tu smutno, a Hurrem odsyła wszystkie piękne kobiety. Sułtanka mówiąc jednak, że będzie prościej, niż przypuszczała.

Hurrem narzeka na przyjazd Fatmy. Sumbul zwraca uwagę, że jest ona radosna i skora do zabawy. Hurrem zwraca jednak uwagę, że sułtanka musi mieć jakiś plan. Przywiozła jeszcze ze sobą Huricihan. Robi jej się słabo. Mówi, że jeśli Fatma będzie dążyła do zwady, podzieli los swoich sióstr.

Selim zsiada z konia. Nakazuje dla ostrożności uwagę strażom. Ludzie krzyczą - Niech żyje książę Selim!

Beyazıt maluje talerze. Do środka wchodzi Huricihan, kłania się. Myślała, że spotka tu Cihangira. Chce przyjść później. Beyazıt jednak rozmawia z nią. Huricihan wspomina matkę, książę mówi, że dziewczyna jest do niej podobna. Jest ciekawa malowaniu kafelków, przysiada się.

Hurrem rozmawia z Rustemem. Książę Mustafa rozpoczął wojnę. Rustem mówi, że nie mają teraz szans. Muszą ich zmusić do buntu, tylko wtedy przegrają.

Huricihan spędza czas z Beyazıtem. Do środka wchodzi Mihrimah i Cihangir. Huricihan zostawia ich samych. Mihrimah zwraca uwagę bratu, że nie powinien zostawać sam na sam z Huricihan. Nie powinien prowokować plotek. Beyazıt nazywa ją matką i pyta się, jak będzie z pieniędzmi, które są mu potrzebne.

Fatma wchodzi do komnaty medyczki. Pyta się, dla kogo są ważone lekarstwa i co tu jest. Medyczka kłamie, że to na żołądek, dodała dziurawca. Fatma dziwi się, to lek dla kobiet, które poroniły. Widzi, że medyczka się poci. Fatma domyśla się, o co chodzi i idzie do sułtana. Prowokuje medyczkę, która mówi, że Hurrem przekwita.

Hurrem twierdzi, że muszą pozbyć się wrogów. Rustem chce pozbyć się Barbarossy i sędzi religijnego Fenrizade, który także wspiera Mustafę. Sułtanka coś wymyśli, ale nie chce śmierci. Wezyr mówi, że sędzia zostanie zmuszony do dymisji.

Fatma rozmawia ze służącą, Melek. Do środka wchodzi Huricihan. Mówi, że odwiedziła księcia, idzie do siebie. Fatma urządza wieczorem zabawę, każe zaprosić Hurrem

Sulejman stoimy na balkonie. Widzi roześmianych Beyazıta i Cihangira, przypomina sobie swoją ostatnią rozmowę z synem na temat odpowiedzialności. Dołącza Rustem. Opowiada, że Fenrizade chce dumnie dążyć śladami poprzednika i użył słów, które nie przejdą mu przez gardło. Władca chce osobiście się tym zajął.

Mustafa sugeruje matce założenie Vakfu, który będzie schronieniem dla ludzi, którzy ich wspierają. Mam mówi, aby syn nie dał się zaślepić uczuciem. Przybywa poseł od Barbarossy - okazuje się nim córka pirata. Ma ważne wiadomości od ojca.

Atmaca chce znaleźć zdrajcę. Rozmawia w tym celu ze strażnikami.

Mihrunnisa zapewnia Mustafę o ich wsparciu. Jej ojciec mówi, aby Rustem został oddalony, tym bardziej, że mają przywiązanie janczarów. Muszą zacząć wybuchać bunty. Książę cieszy się z obecności kobiety.

Hurrem opowiada Mihrimah, że wybrała kobietę dla Selima. Córka informuje ją o zabawie, którą organizuje Fatma. Natychmiast tam idą.

Nurbanu jest w hamamie, chce iść do alkowy. Rozkazuje Canfiedzie, to także decyzja Hurrem. Służąca mówi, że bez wsparcia osobistego strażnika księcia - Gazanfer Agi, nic z tego.

Tymczasem Gazanfer łechcze dumę księcia. Selim narzeka na Beyazıta. Nienawidzi go. Książę pije coraz więcej. Idzie spać, ma dość zmian.

Dziewczęta w haremie tańczą. Fatma relaksuje się muzyką. Gülfem mówi, że zabawa to doskonały pomysł, nareszcie wszyscy się śmieją. Nadchodzi Hurrem, siada obok Fatmy.

Nurbanu kroczy korytarzem. Chce iść do alkowy. Gazanfer mówi, że książę nie znosi chudzielców. Nurbanu stwierdza, że nie ma żadnej Dilşah, odtąd jest tylko ona. Mówi, że należała niegdyś do rodu Baffo z jego rodzimego kraju. Teraz jest za to Nurbanu. Rozkazuje mu, aby straże otworzyły drzwi do komnaty księcia.

piątek, 27 listopada 2015

Odcinek 224 streszczenie (105/106 odcinek turecki)

Afife przyłapuje Nurbanu na spoglądaniu w gwiazdy poza pałacem. Dziewczyna jest schwytana

Sulejman rozmawia z Beyazıtem. Martwi się o jego stosunki z Selimem. Czegoś mu zazdrości, stara się brata upokorzyć. Część odpowiedzialności ciąży także na nim. Beyazıt odbija piłeczkę, że w takim razie inni ponoszą też winę za jego błędy.
Następnie Beyazıt wchodzi do namiotu Selima. Przeprasza go za swoje zachowanie, powinien wiedzieć, że takie zachowanie to wstyd dla Selima. Brat mówi, że to wszystko kompromitacja, to Beyazıt nasłał pewnie zbójców. Beyazıt nazywa go tchórzem i wychodzi.

Strażnik zabiera Cecilię z lochu. Zaprowadza ją przed oblicze Hurrem, towarzyszy im Afife. Sułtanka opowiada o dziewctwach niewolnicy. Cecilia wyjaśnia swoje motywy. Chciała tylko poznać swoje przeznaczenie. Jest ono wyłącznie w rękach Hurrem. Afife sugeruje, że niewolnica zwariowała. Cecilia siada przy sułtance i mówi, że w sercu Hurrem płonie ogień, a ona dostrzegła w nim siebie, swoje przeznaczenie. Chce wyjechać z Selimem, prosi o to Hurrem. Sułtanka wybacza jej, ale po raz ostatni. Jeszcze jeden wybryk, a trafi na targ. U stóp Hurrem leży rysunek zostawiony przez Cecilię.

Yahya informuje Mustafę, że złapano kupca Kazyma. Książę chce osobiście go zobaczyć Mahidevran obwinia siebie za ostatnie wydarzenia, patrząc w rozbite lustro. Fidan każe jej to wyrzucić

Rustem przybywa do obozu sułtana. Informuje Sulejmana o ataku na Mustafę. Kiedy władca dowiaduje się, że syn żyje, oddycha z ulgą. Jest jednak zły, że ktoś miał odwagę zaatakować jego syna. Wściekły bierze go za połać ubioru i zaczyna krzyczeć.

Mihrimah idzie do matki. Jest zła, że Mustafa ledwo uszedł z życiem. Matka coś przed nim ukrywa. Hurrem tłumaczy, że nie ma z tym nic wspólnego. Ma ufać tylko jej, mimo że to właśnie oni odebrali jej syna.

Mustafa i straże walczą z poplecznikami kupca. Książę chce wiedzieć, kto wydał rozkaz. Okazuje się, że był to Azis Ağa ze stolicy, człowiek Rustema. Mustafa wyjmuje miecz, ale w końcu nie zabija kupca.

Hurrem wchodzi do komnaty sułtana. Jest wstrząśnięta zabójstwem nienarodzonego dziecka Mustafy. Sulejman oznajmia, że wiele osób ucierpi, jeśli to się nie wyjaśni. Gdyby kobieta go nie zasłoniła, jego syn by nie żył.

Mahidevran chce wiedzieć wszystko od Mustafy. Książę mówi, że w końcu 'urwie Hurrem łeb'.

Mihrimah i bracia są w komnacie. Beyazıt jest wściekły, że coś takiego stało się Mustafie.

Hurrem zwraca uwagę, że bracia chcą odwiedzić Mustafę, ale to niebezpieczne. Do komnaty wchodzi Rustem. Informuje, że za atak odpowiedzialny był kupiec Kasym, handlarz pszenicą. Dręczył mieszkańców Amasyi, przestępca. W ten sposób Mustafa się mu naraził, chciał po prostu sprawiedliwości. Pokazuje władcy list. Podobno kilku napastników pochodziło z Persji. Wskazuje, że wsparcie musiało pochodzić stamtąd. Sulejman chce zostać sam. Nie może uwierzyć w to, co się dzieje.

Rustem informuje Hurrem, że nie dotarli jeszcze do kupca. Sułtanka boi się, że Mustafa go znajdzie.

Okazuje się, że ktoś otruł Kazyma... Mustafa jest wściekły. Odtąd będzie mówił językiem swoich wrogów.

W haremie dziewczęta szykują się do dnia. Cecilia patrzy krzywo na Valerię.

Cihangir martwi się co zrobi bez braci. Hurrem nie chce pośpiechu, chodzi także o wydatki, ale Beyazıt jest niecierpliwy. Selim żegna się z rodziną.

Valeria podchodzi do Cecilii. Nie może się doczekać wyjazdu. Cecilia jest na nią bardzo zła, a Valeria jeszcze to podsyca.

Hurrem nazywa Selima przyszłym władcą. Jeszcze raz go ściska, Beyazıt wszystko rejestruje. Na koniec życzy wsparcia bratu.

Strażnicy są niecierpliwi. Yahya wychodzi do nich z pałacu. Jeden z nich przekazuje mu wiadomości dla Mustafy. Następnie Yahya daje księciu list od posłańców. Mustafa chce widzieć strażników. Barbarossa pisze, że może im zaufać.

Fahriye każe dziewczętom ustawić się. Valeria patrzy z triumfem na Cecilię. Nadchodzi książę Selim. Dziewczyna patrzy na niego z żalem, ale potem podnosi głowę i wybiega. Musi się widzieć z sułtanką Hurrem.

Mihrimah mówi, że Beyazıt i Selim chyba się pokłócili. Nagle do komnaty wbiega Cecilia, pada Hurrem do kolan. Godzi się na wszystko, ale prosi ją o pomoc. Może ją zabić lub pozwolić wyjechać. Hurrem dziwi się, że Cecilia tak bardzo tego chce. Wstaje, a dziewczyna również się podnosi. Pozwala jej na wyjazd, wszyscy są zaskoczeni. Chce zostać z nią sama. Cecilia się cieszy.

Rustem informuje sułtana o problemach Fenrizade, sędzi religijnego. Na dodatek Kazym został już stracony. Do komnaty wchodzi Selim. Żegna się z ojcem.

Hurrem dziwi się postępowaniu Cecilii. Ona się tłumaczy, że to jej przeznaczenie. Hurrem lubi mądre kobiety, ale tylko wtedy, kiedy służą jej. Przypomna ją samą wiele lat temu. Ma jednak wątpliwości. Cecilia będzie jej szpiegiem i nałożnicą syna. Dostanie szczegółowe informacje. Cecilia jest rozpromieniona. Hurrem nadaje jej nowe imię Nurbanu - kobieta, która promienieje. Nurbanu ma jeszcze jedną prośbę - chce, aby Valeria została w Topkapi.

Wieczorem dziewczęta wyjeżdżają. Teraz to Cecilia rzuca Valerii spojrzenie pełne pogardy. Valeria siedzi pochmurna.

Nad rankiem mężczyzna, który uratował Mustafę, jest w mieście. Informuje tajemniczą zamaskowaną osobę, że będzie chronił Mustafę, książę doskonale sobie radzi, sam wysłał dobry sygnał Hurrem i Rustemowi.

Hurrem budzi się. Widzi na łóżku szkatułę. Prezent dostaje także Rustem. W dzbanek jest głowa Azis Aği. Z kolei Hurrem oddała się szybko od szkatuły. Był w niej skorpion.

Później Hurrem nie może spać, jest jej duszno. Wychodzi na balkon. Słyszymy jej monolog, brak w niej radości.. Fahriye budzi się i widzi, że sułtanki nie ma. Widzi ją na zewnątrz, łapie mdlejącą rudowłosą.

Pewien powóz jedzie drogą. Kobieta pstryka, zatrzymuje się on. Wysiada z powozu i wyjmuje jabłko z kosza przychodzącego mężczyzny. Chce kupić owoce. Mężczyzna daje jej je za darmo, wkłada do sukni. Jej sługa płaci, a ona odkrywa twarz, jak chciał tego kupiec. Jej towarzyszki częstują się. Kobieta mówi, że ma ważne zadania w pałacu.

Niewolnice w haremie są poruszone. Gulfem dowiaduje się od Afife, że Hurrem źle się poczuła. U sułtanki jest medyczka, życzy zdrowia. Fahriye nakazuje jej milczenie, nikt nie może wiedzieć, że sułtanka przekwita. Hurrem jest w złym stanie. To już koniec. Sumbul ją pociesza, ma wspaniałych synów. Hurrem wspomina narodziny Mehmeta, Mihrimah, Selima, Beyazıta, Cihangira. Ma łzy w oczach.

czwartek, 26 listopada 2015

Fan Fiction #1-Powrót do przeszłości

Był dość zimny, styczniowy poranek. W ściany pałacu w Bursie, co i rusz uderzały podmuchy wiatru, swoją głośnością przyprawiając mnie o lekki ból głowy. Śnieg padał tak gęsto, że nie sposób było dojrzeć cokolwiek w promieniu kilku metrów. Gdzieś w oddali, majaczyły ciemne kształty drzew, okrytych szronem oraz kołderką białego puchu. Tak więc, nie widziałem zbyt wiele, stojąc przy poręczy mego tarasu. Sporo czasu spędziłem na przyglądaniu się maleńkim śnieżynkom, opadającym na mą siwą brodę.
-Co za dziwy.. Są ich tysiące, lecz dwóch identycznych znaleźć nie zdołasz-stwierdziłem, mówiąc sam do siebie. Moje myśli zaprzątał Mustafa, podobało mi się z jaką wprawą rządzi. Ludzie, janczarzy, wszyscy go uwielbiali. Rzeczywiście, rządy młodego sułtana były jednymi z najlepszych, jakie widziało imperium. Nie czułem tamtego dnia zazdrości, lecz dumę. Mój pierworodny syn, okazał się wspaniałym, godnym mnie władcą. Pomyślałem sobie wtedy:
-Sułtanie, nadszedł już czas.
Minęły już dwa lata, odkąd, w tajemnicy przed wszystkimi, opuściłem pałac Topkapi. Pamiętam, jakby to było wczoraj... Księżyc w nowiu nie oświetlał swymi promieniami nawet fragmentu mej komaty, żadna z gwiazd nie była widoczna na nieboskłonie. Ogarniał mnie dziwny spokój, pomimo tajemniczej aury, roztaczającej się wokoło, nie zastanawiałem się nad jej przyczyną. Misterny plan, układany już od dłuższego czasu, nabrał dla mnie sensu. Z każdym dniem coś utwierdzało mnie w przekonaniu, że ta decyzja będzie najlepszą, jaką w obecnej sytuacji mógłbym podjąć. Po konsultacji z szambelanem, opuściłem Topkapi, pod osłoną nocy. Na szczęście, udało mi się zbiec niezauważonym, w asyście najwierniejszych janczarów. Dzięki nim, cała moja rodzina, przyjaciele oraz naród, dali się przekonać, iż zakończyłem już swój żywot. Ja jednak, ukryłem się tutaj, w Bursie, niezdolny do dalszego rządzenia. Starość nie pozostawiała mi złudzeń, nawet władca świata nie jest w stanie zatrzymać upływającego czasu.  Co było moim celem? Otóż, zawsze dbałem o dobro mojego ludu, chciałem więc zostawić go w dobrych rękach. Musiałem się przekonać, czy najstarszy z mych synów podoła temu zadaniu. Właśnie z tego powodu, podjąłem się zrealizowania tak szalonego pomysłu, jakim była sama ucieczka.
Lata mijały, a ja wciąż nie znalazłem żadnej wady nowego sułtana, Właśnie stojąc na tarasie i wypatrując nie wiadomo czego w oddali, stwierdziłem, że to odpowiedni czas na powrót. Powoli odwróciłem się w stronę drzwi, aż w końcu zdecydowałem się wejść do komnaty. Po raz ostatni rozejrzałem się po niej, podziwiając wnętrze. Na podłodze rozciągał się wspaniały dywan, przywieziony prosto z Persji, ściany pokryte były obrazami. Delikatnie dotknąłem dłonią swego tronu, jakby badając jego fakturę, po czym zabrałem z niego miecz. Zastukałem lekko w drzwi, słudzy natychmiast je otworzyli, umożliwiając mi przejście. Swoje kroki skierowałem w kierunku wyjścia z pałacu, znajdującego się w niższej kondygnacji budynku. Każdy stopień pokonywałem z niemałym zdziwieniem, dopiero wtedy uświadamiając sobie, jak wiele ominęło mnie przez te lata. Po chwili, gdy znów poczułem na swojej skórze lodowate igiełki, uśmiechnąłem się pod wąsem.
-Wracasz do domu, Sulejmanie-myślałem. Rzeczywiście tak było, wracałem. Cóż innego mógłbym robić? Pragnąłem w końcu zobaczyć żonę, a także synów, dzielnych i mężnych książąt. Prawdę mówiąc, w Stambule pozostawiłem wiele osób, które kochałem. Z każdym zrobionym przeze mnie krokiem rosła we mnie tęsknota za nimi i chęć ponownego spotkania. Chwilę później, jak w dniu wyjazdu, ogarnęły mnie dziwny spokój i zadowolenie.. Czułem, że wszystkie podjęte przeze mnie decyzje, były mądre. Dumnie wyprostowany, wszedłem do stajni, nakazując koniuszemu, by przygotował wszystko do długiej drogi.
Po jakimś czasie, dosiadłem mego karego wierzchowca. Janczarzy poszli za moim przykładem, toteż w krótce ruszyliśmy. Zaczęliśmy spokojnym kłusem, lecz już po chwili  pędziliśmy na przeciw wiatrowi, smagani jego podmuchami niczym biczem. Droga nie była łatwa, zwłaszcza, że śnieg nie pozwalał na wiele. Wszędzie wokół nas rozlegał się tętent kopyt, uderzających o ziemię, skutą lodem. Dawno nie jeździłem konno, z wiekiem stawało się to dla mnie coraz trudniejsze. Oczy już nie te same, nie widziały tyle, co dawniej, ręce nie potrafiły tak sprawnie trzymać lejc. Szybko rozbolały mnie plecy, co odebrało mi część przyjemności. Podczas jazdy przez las, kilkakrotnie musieliśmy się zatrzymywać. Siadałem wtedy na najbliższym pniu, starając się złapać oddech. Często myślałem nad tym, czy moment, w którym nie będę w stanie nawet napiąć łuku, już nie nadszedł. Dawne czasy nie wrócą, nie ma już młodego Sulejmana, odzianego w srebrną zbroję.
Po wielu godzinach drogi, ujrzeliśmy wreszcie w oddali światła pałacu. Tak oto, rozpoczął się nowy okres mojego życia. Wracałem do domu, gdzie już nic nie miało być takie, jak przedtem. Nie planowałem powrotu na tron, byłem już na to za stary, zbyt zmęczony. Gdy tylko zsiadłem z konia, narzuciłem płaszcz z brązowym kapturem, ten sam, który dawniej wkładałem, wychodząc po kryjomu na targ, i wyruszyłem na spotkanie z synem. Wszystkie napotkane prze mnie osoby, albo mnie nie poznawały, albo otwierały szeroko oczy ze zdumienia. Nie jeden szczypał swe ramię, by przekonać się, że nie śni. Do moich uszu dochodziły ciche szepty, głosy niedowierzania, nikt jednak nie spróbował zapytać czy jestem tym, za którego mnie uważają. Żaden z agów nie zastąpił mi drogi.
Do pokonania został mi już tylko jeden korytarz, gdy nagle usłyszałem kroki, a następnie dostrzegłem znajomą sylwetkę, oświetloną zza pleców księżycowym blaskiem. Kiedy rozpoznałem w niej ukochaną siostrę, mą twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Bacznie przyjrzałem się kobiecie, starając się jednak, by tego nie zauważyła. Jej włosy sporo urosły, wciąż tak samo piękne, brązowe. Teraz jednak mogłem dostrzec w nich srebrne nitki, oznakę upływającego czasu. Oczy nie straciły dawnego blasku, spoglądały na mnie z widocznym zdziwieniem. Podszedłem i bez zastanowienia ją przytuliłem.
-Hatice, siostro..-powiedziałem, głosem przyciszonym ze wzruszenia.
-Su..-nie wypowiedziała do końca mego imienia, była zbyt zszokowana. Po dłuższej chwili wypuściłem kobietę z objęć i spojrzałem w jej oczy, starając się opanować ogarniający mnie smutek. Pamiętałem ją jako małą dziewczynkę, którą była za czasów Manisy. Wtedy również tak na mnie patrzyła, mówiła, tym samym głosem. Zawsze troszczyliśmy się o siebie nawzajem, była moją ukochaną siostrą.
Nigdy nie wątpiłem w jej uczucia, co do mnie. Jednak teraz, zacząłem się zastanawiać czy nie popełniłem błędu, wracając tutaj. Hatice była najbardziej wrażliwa z nas wszystkich, skoro więc raz pogodziła się z moją śmiercią, czy narażanie jej na ponowny smutek miało sens?
-Sulejman-powiedziała w końcu-jak... Jak to możliwe? Ty nie żyjesz.
-Siostro, ja nie umarłem. Przez cały ten czas, mieszkałem w pałacu, w Bursie-odparłem. Po chwili znów ją objąłem, tym razem, już nie puszczając. Nie widzieliśmy się dwa lata, które teraz, wydawały mi się wiecznością. Znów czułem piękną woń róż, która zawsze roztaczała się wokół Hatice. Tak właśnie chciałem ją zapamiętać. Silna, piękna kobieta, o różanym zapachu.
-Jestem już stary, nie potrafię rządzić tak, jak kiedyś. Jak wiesz, często zdarzało mi się zaniemóc, a przecież państwo potrzebuje silnego władcy. Dopóki miałem na to siły, chciałem upewnić się, że zostawiam mój lud w dobrych rękach. Mustafa nie zawiódł moich nadziei, teraz to widzę-mocno ją do siebie przytulałem, nie chciałem puścić. Oprócz żony, była dla mnie drugą, najważniejszą kobietą. Zastanawiałem się, jak mają się jej dzieci oraz mąż-mój najlepszy przyjaciel, Ibrahim.
-Powiedz, jak ma się nasza rodzina-zapytałem siostrę, kiedy już udało mi się opanować wzruszenie.
-Sulejman?!-Hatice nie zdążyła mi odpowiedzieć, odsunąłem się od niej i  powoli odwróciłem głowę. Znałem ten głos, choć od bardzo dawna już go nie słyszałem. jego włąściciel stał teraz przede mną, cały i zdrowy. Tak samo, jak u siostry, w jego włosach dostrzegłem kilka srebrnych pasm. Wokół oczu Ibrahima utworzyły się delikatne zmarszczki, których, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, jeszcze tam nie było. To był ten sam człowiek, z którym niegdyś podziwiałem potęgę Aleksandra Wielkiego. Ten, który wdawał się ze mną w liczne dyskusje, na niezliczoną ilość tematów. Ten sam, któremu oddałem mą siostrę za żonę. Rozchyliłem lekko wargi, nie zwracając nawet uwagi na to, że mówił do mnie po imieniu.
-Pargali, przyjacielu-kiedy zorientowałem się, jak bardzo mi go brakowało, moje oczy lekko się zaszkliły. Przez cały ten czas, spędzony z dala od bliskich, zacząłem bardziej ich doceniać. Zrobiłem kilka niepewnych kroków w jego stronę, po czym poklepałem go po ramieniu, z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Jak twoje zdrowie-zapytałem, lekko drżącym głosem. Patrzyłem prosto w jego oczy, starając się wyczytać z nich emocje, jakie w tej chwili odczuwał wielki wezyr. W tym momencie, zapragnąłem jeszcze raz wyruszyć na wojnę u jego boku, wspólnie pokonywać niewiernych. Poszerzać granice naszego państwa tak, jak zawsze o tym marzyliśmy. Nie odpowiedział mi, lecz tylko przytulił. Po dłuższej chwili po jego policzku zaczęła spływać mała łza, którą zawstydzony otarł. Kiedy to zauważyłem, chciałem coś powiedzieć, ale słowa uwięzły mi w krtani. Rozumiałem, dlaczego tak się dzieje-przez ostatnie dwa lata, nie widziałem Ibrahima. Nie wiedziałem teraz, jak z nim rozmawiać, jakich słów użyć. Wszystko w nim, było takie znajome, przypominało mi dawnego Sulejmana, który dzielnie kroczył przed siebie. Ja sam, dostrzegałem w nim małego chłopca z Pargi, który, w wieku lat dwunastu, został moim sokolnikiem. Ile już gier w Matraka, pojedynków na miecze, czy też wieczorów, spędzonych na słuchaniu dźwięku jego skrzypiec, przeżyliśmy? Ile razy będzie mi jeszcze dane słuchać ballad, wyśpiewanych przez jego smyczek? Jedno było pewne, uwielbiałem wsłuchiwać się w historie, które opowiadał mi za pomocą muzyki.
 Wiele z nich, mówiło o jego utraconym dzieciństwie, zaprzepaszczonej młodości. Wtedy, skłaniałem się ku głębszym refleksjom. Ile to już razy uratował mi życie, często sam odnosząc przy tym rany? Odpowiedź brzmiała: wiele. Ja jednak, nawet będąc władcą świata, tego jednej nie mogłem mu dać. Czasu, nie da się cofnąć, nie potrafiłem przywrócić mu rodziny, dawnego szczęścia. Największym darem, jaki mogłem mu ofiarować w podzięce, było własne życie. To jednak, było za mało. Za mało, by wynagrodzić mu dawne krzywdy. Czy istniała jakaś siła, zdolna zniszczyć nasze braterskie stosunki? Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. Ogarnęło mnie ogromne wzruszenie.
-Pargali...-Moje usta powiedziały to prawie bezgłośnie, natychmiast odwzajemniłem uścisk. Mojej uwadze całkowicie umknęła, przyglądająca się nam Hatice. Poklepałem plecy przyjaciela, zastanawiając się, co takiego mam powiedzieć. Po chwili, znalazłem odpowiednie słowa. Na mojej twarzy, zagościł lekki uśmiech:
-Jeszcze wiele wojen przed nami.
-Panie, tak się cieszę. Powiedz, jak to się stało? Powiedziano nam, że nie żyjesz-wtedy po raz kolejny opowiedziałem swoją historię, uzupełniając ją niekiedy drobnymi szczegółami. Widziałem, jak z każdą chwilą Ibrahim coraz bardziej się uspokajał, a na jego twarzy znów pojawił się uśmiech.
-Nie miałeś powodu do obaw, Mustafa poradził sobie fenomenalnie. Powiedz, nie zamierzasz już nigdzie wyjeżdżać, prawda?
Kiedy te słowa dotarły do moich uszu, powoli pokręciłem głową. Z uwagą przyglądałem się Ibrahimowi, który, pomimo nieubłaganego upływu lat, wciąż tryskał radością. Mój przyjaciel zawsze roztaczał wokół siebie aurę szczęścia i zadowolenia z życia, co i mnie się udzielało. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, dlaczego z setek tycięcy żołnierzy, wybrałem właśnie jego. Wiedziałem jednak, że był to dobry wybór. Pargali był nieustraszonym wojownikiem, świetnym strategiem, a do tego, kochającym mężem mojej siostry. Byłem z tego powodu bardzo zadowolony.
-Nie, nigdzie nie wyjadę. Opowiadajcie, jak Wam się wiedzie. Powiedzcie, co u mej żony, u Waszych dzieci. Chcę wiedzieć wszystko-powiedziałem do ich obojga, po czym razem z Ibrahimem zbliżyłem się do Hatice. Moja dłoń znalazła się na jej plecach, a ja znów mogłem wdychać zapach róż. Posłałem siostrze i przyjacielowi ciepły uśmiech, tym samym zachęcając ich do mówienia. Bardzo interesowały mnie losy naszych najbliższych, których nie widziałem, już tak długo. Pragnąłem dowiedzieć się wszystkiego, postarać się zrozumieć obecną sytuację. Wpatrywałem się w nich, oczekując jakiejś reakcji. Wtedy, przez głowę, przemknęła mi straszna myśl. A co, jeśli któremuś z członków rodziny coś się stało? Nie, musiałem wyrzucić tę myśl z pamięci. Z resztą, moje domysły na pewno były mylne, to niemożliwe. Po chwili przyjaciel wyjaśnił mi, że z moją rodziną wszystko w porządku, delikatnie się uśmiechnąłem. Spojrzałem na Hatice, która najwyraźniej chciała coś powiedzieć.
-Bracie, czy nie powinieneś pójść teraz do Mustafy? Z pewnością bardzo chciałby dowiedzieć się o twoim przybyciu, jak najprędzej-miała rację, całkiem o tym zapomniałem. Szybko się z nimi pożegnałem, obiecując rychłą wizytę w ich pałacu, po czym znów skierowałem swoje kroki w stronę komnaty syna.
Po drodze wyglądałem przez okna, czasem opuszkami palców dotykałem starych murów. Przypominało mi się dzieciństwo, czasy, kiedy te korytarze wypełniał mój śmiech. Gdzieś za rogiem mignęła mi postać matki, prowadzącej małego księcia Sulejmana na spotkanie z ojcem. Wydawało mi się, jakby zza najbliższych drzwi miał za chwilę wyjść sułtan Selim i powitać mnie w domu. Jednak to złudne wrażenie szybko zniknęło, a ja znów zostałem sam w pałacu, wydającym mi się w tej chwili opustoszałym. Szybo pokonałem ostatnie metry i dostrzegłem, odzianych w czerwień, strażników. Zszokowani ukłonili mi się i bez słowa otworzyli wrota do komnaty, która niegdyś należała do mnie. Przekroczyłem próg, po czym stanąłem jak wbity w ziemię. Wszystko tam, wyglądało identycznie, jak dwa lata temu, kiedy opuściłem pałac. Odniosłem wrażenie, jakby żaden mebel nie został przesunięty, nawet o milimetr. Komnata była pusta, co bardzo mnie zdziwiło, gdyż spodziewałem się zastać tam syna. Po chwili dostrzegłem jakiś cień na tarasie i już wiedziałem, gdzie znajduje się mój potomek. Powoli podszedłem do zasłaniającego wejście materiału i odsunąłem go. Małymi kroczkami zbliżałem się do syna. Mój pierworodny stał do mnie tyłem, wpatrzony w Bosfor i miasto, znajdujące się niedaleko. Na chwilę się zatrzymałem, po czym rozejrzałem się wokoło. To miejsce zdawało się być wyjątkowym, jakby stworzonym do obserwowania zasypiającego Stambułu, czy też budzącego się rankiem do życia. Przy brzegu dostrzegłem wiele statków, pływających pod naszą banderą, lekko się uśmiechnąłem. Wtedy, mój syn się odwrócił i spojrzał na mnie, najpierw przerażonym, a później zdziwionym wzrokiem. Po chwili, na jego twarzy dostrzegłem wyraz niedowierzania i ogromnego szczęścia...

Wtedy głowa Zuzanny powoli opadła na dziennik, kobieta zasnęła płytkim snem. Od wielu dni się nie wysypiała, cały swój czas poświęcała studiowaniu najskrytszych zapisków sułtana Sulejmana, zwanego wspaniałym. Jakiś czas temu, podczas wykopalisk, natknęła się na jego notatnik. Nikt nie wiedział, jakim cudem się tam znalazł.. Jej celem, było rozwiązanie tej zagadki. Tym czasem, treść wciągnęła ją do tego stopnia, że nie umiała się od niego oderwać. Zawsze fascynowała ją historia władcy i jego rezygnacji z tronu, lecz nigdy nie rozumiała tego postanowienia. Dopiero po przeczytaniu jego dziennika, wszystko stało się dla niej jasne. Po krótkiej chwili sen nadszedł, w głowie młodej pani archeolog, pojawiły się interesujące obrazy. Wielka łąka, obok której wznosiły się mury niezidentyfikowanego pałacu, wypełniła się morzem ludzi. Jeden z nich wyróżniał się ubiorem i swym dostojnym wyglądem. Był to mężczyzna w podeszłym wieku z długą siwą brodą. Wydawało jej się, jakby patrzył prosto na nią. Nie myliła się, był to sułtan Sulejman.
-Jeszcze się spotkamy-powiedział cicho, lecz doszło to do jej uszu. Zuzanna uśmiechnęła się przez sen. Wtedy, władca uniósł swój miecz...
KONIEC



Odcinek 223 streszczenie (105 odcinek turecki)

Sulejman spożywa wieczerzę z Hurrem. Sułtanka mówi, że Beyazıt zaskoczył ją swoją reakcją na wieści o gubernatorze Manisy. Sułtan mówi, że bardzo przeżywał jej zniknięcie, dzieci mają szczęście, że posiadają taką matkę. Hurrem skarży się, że najgorsza była samotność i świadomość, że nigdy nie zobaczy ukochanego. Sulejman przyznaje jej rację. Dziękuje Bogu, że mógł posmakować smaku jej ust. Przytula ukochaną.

Nad ranem Barbarossa jest na okręcie. Przybywa Mustafa, obejmują się. Pirat oznajmia, że marzy o podbiciu Rzymu. Książę przekazuje, że wraca do swojej prowincji. Barbarossa mówi, że sułtan stracił wielką szansę, a Rustem dostanie jeszcze kiedyś za swoje. Twierdzi, że sułtan wie, jaki jest Selim, nie chce żadnych sporówm. Mustafa mówi, że prawdziwa spór dopiero się zacznie.

Rustem rozmawia z Hurrem w ogrodzie. Mówi, że książę Selim osłabi ich w walce z wrogami. Sułtance nie podoba się bliskość Mustafy z Barbarossą i janczarami. Bardzo pomógłby im bunt. Pozwoli ją otaczają, czuje to. Rustem tego nie rozumie, ale wrogowie zaatakują teraz ze zdwojoną siłą, bo znowu odebrali im Manisę. Nikt się nie domyśli, a Mustafa będzie bezbronny.

Mustafa wraca do Amasyi, podróżuje przez las. Za drzewami ukryci są mężczyźni. Szukają księcia.

W haremie dziewczęta plotkują. Cecilia wzywa Valerię. Chce, aby jej w dalszym ciągu służyła. Fahriye każe zostawić dziewczynie brudną pościel Cecilii. Wysyła Valerię do pomocy w hamamie. Kiedy mówi to Cecilii, była dziedziczka twierdzi, że pójdzie zamiast niej.

Beyazıt jest u Selima. Mówi, że sułtan ma pewnie nadzieję, że brat wreszcie zmądrzeje. Nie powinien się spóźnić na dzisiejsze polowanie,.bo sułtan zrozumie błąd. Kiedyś przyjedzie do Manisy nie po to, aby zwiedzać, ale przejąć władzę.

Cecilia rozpala świece w hamamie. Ociąga się przed wyjściem.
Selim wchodzi do środka, zdejmuje koszulę. Widzi Cecilię w środku, mówi, że może ona odejść. Dziewczyna podchodzi jednak do niego. Dziękuje za uratowanie życia. Książę ją wygania, ona wychodzi.

Zapada noc, mężczyźni obserwują obozowisko Mustafy. Jeden z nich budzi drugiego, aby stał na straży. Nikt nie jest tak spostrzegawczy jak on.
Yahya przegląda zapiski, a potem wstaje. Mustafa jest w namiocie razem z Rumeysą. Mówi, że jeśli narodzi się syn, da mu imię po swoim zmarłym bracie.

W haremie Cecilia jest wściekła, książę nawet jej nie pamięta. W Wenecji wszyscy mężczyźni się za nią uganiali, Selim też tak będzie. Skoro nie ma stąd ucieczki, znajdzie się na samej górze.

Hurrem szuka dziewczyny dla Selima. Pierwsze kandydatki nie spełniają jej oczekiwań. Mówi, że niedługo wybuchnie taka burza, że cały harem zadrży w posadach.

Mężczyzna, który obserwuje obóz Mustafy, budzi się. Widzi zbliżających się ludzi.
Tymczasem Mustafa śpi z Rumeysą.
Ludzie są zamaskowani. Mężczyzna zaczyna z nimi walczyć, ale jest ich wielu.
Strażnicy widzą zagrożenie, Mustafa się budzi. Rumeysa panikuje. Mężczyźni walczą z napastnikami. Wygrywają, ale są jeszcze łucznicy.
Mustafa wybiega z namiotu z Rumeysą. Yahya każe im iść do powozu. Łucznik celuje, a jeden z mężczyzn chce go powstrzymać. Spóźnia się jednak. Strzała jest wycelowana prosto w księcia, trafia jednak w Rumeysę. Mężczyzna, który pokonał zbójników, ucieka.

Yahya mówi księciu, że ktoś uciekał. Ranny łucznik powiedział, że nasłał go pewien kupiec z Amasyi. Mustafa klęka przy zwłokach Rumeysy.

Cecilia widzi się z Sumbulem. Przyniosła mu prezent, podobno jest najważniejszy w tym pałacu. Łechcze jego dumę. Ona sama chce wyjechać z księciem Selimem.

Humaşah wbiega do komnaty Hurrem, potem wchodzi także Mihrimah. Wnuczka kłania się i po chwili wychodzi. Hurrem opowiada jej o poszukiwaniu nałożnicy dla Selima. Chce przez nią rządzić Manisą. Mihrimah mówi, że brat nikogo przecież nie słucha. Hurrem nie chce popełnić błędu jej babki i nie straci syna.

Sumbul dziwi się, jak Cecilia zdołała ukryć cenny klejnot. W zamian dziewczyna chce jechać do Manisy. Zarządca boi się grzechu, ale niewolnica nazywa to prezentem prosto z serca. Sumbul decyduje się jej pomóc, ale dostanie klejnot, kiedy ją wybierze.

W lesie sułtan rozmawia z sędzią. Ebusuud mówi, że jeden z sędziów religijnych zabronił otwierać Vakfy. Ludzie przestaną otrzymać pomoc. Sulejman jest rozczarowany takim postępowaniem. Fenrizade ze znanej rodziny przejmie to stanowisko.

Selim, Beyazıt i Cihangir idą lasem. Żartują, rozmawiają. Beyazıt chce się ścigać z bratem. Za wygraną chce od Selima pierścień od ojca. Książę w zamian przeprosi za wszystko brata. Cihangir ma dać znak do startu.

Niewolnice się ustawiają. Fahriye i Sumbul wybierają dziewczęta do haremu. Cecilia wysuwa się na przód, ale Sumbul wybiera Valerię zamiast niej. Cecilia mówi, że zarządca popełnił wielki błąd. Wraca do haremu, w dzbanie nie ma już klejnotu. Widzimy wspomnienie Valerii, która zabiera kosztowność i wręcza ją Sumbulowi.
Cecilia mrozi dawną służącą wzrokiem.

Afife informuje Hurrem, że Beyhan przysłała list. Pojechała do Antaki, do sułtanki Fatmy. Podobno sułtanka ma problemy z mężem, Mustafą. Do środka wchodzi Sumbul, szepcze coś Hurrem na ucho. Kobieta wychodzi ze służącym.

W haremie Valeria przychodzi do Cecilii. Jest zdziwiona, że jedzie na prowincję. Cecilia chce papieru i coś do pisania. Valeria mówi, że nie musi już jej służyć, bo wkrótce zostanie faworytą sułtana.

Wściekła Hurrem idzie do Rustema, Mustafa jednak żyje. Wezyr mówi, że jedynie strzelec spośród ludzi przeżył, ale to ciężarna nałożnica Mustafy zmarła. Ich ranny człowiek wygadał jedynie, że rozkaz pochodzi od kupca z Amasyi.

Sulejman spaceruje z sędzią. Mężczyzna mówi, że najważniejsze jest zachowanie czystego sumienia. Trzeba się go słuchać, decyzja, która wydaje nam się właściwa, powoduje dobre skutki. Zrozpaczony Cihangir przychodzi do sułtana. Jego bracia zniknęli.

Selim idzie drogą, woła brata. Z przeciwnej strony zbliża się troje ludzi. Książę chce znać drogę powrotną. Da im nagrodę. Mężczyźni śmieją się i atakują Selima. Nagle pojawia się Beyazıt i daje im cięgi, ratuje brata.

Rustem mówi, że ktoś musi chronić Mustafę. Teraz powinni dotrzeć do kupca. Hurrem twierdzi, że jeśli to się wyda, wszyscy zginą. Rustemowi do głowy przychodzi jedynie Barbarossa.

Mustafa siedzi w smutku i zamyśleniu w swojej komnacie. Potem wstaje, bierze do ręki miecz.

Mahidevran dowiaduje się o wszystkim od Yahyi. Mężczyzna wysłał już wiadomość do Barbarossy. Sułtanka jest na niego zła, jej syn był tak blisko śmierci. Mahidevran wchodzi do komnaty syna. Martwi się o niego. Mustafa zastanawia się, która to już śmierć, kogo jeszcze zabiją. Co będzie jutro?

Sulejman i strażnicy galopują konno.
Tymczasem Selim i Beyazıt spacerują lasem. Kłócą się o wygraną, ale młodszy nie chce pierścienia. Teraz brat jest mu dłużny więcej, bo życie. Sułtan schodzi z konia, podchodzi do synów. Jest zły na Beyazıta, obwinia go o skręcenie kostki Selima. Widocznie jego młodszy syn wciąż się nie zmienił. Selim nie przychodzi mu z pomocą. Beyazıt wykrzykuje, że uratował brata. Selim kłamie, że sam się obronił. Beyazıt pyta się, czy to dlatego tak się trząsł ze strachu?

Lekcje niewolnic się kończą, Cecilia jeszcze przez dłuższy czas zostaje w pomieszczeniu.

Selim, Cihangir i Beyazıt jedzą posiłek. Sulejman chce, aby najmłodszy syn dołączył jutro z nimi do polowania. Każdy ma przecież swoje wady. Beyazıt mówi, że ojciec ma rację. Co więcej, gdyby wady każdego były widoczne gołym okiem, byłoby o wiele lepiej.

środa, 25 listopada 2015

Odcinek 222 streszczenie

Książę Bajazyd wciąż rywalizuje z Selimem. Hürrem robi wszystko, by sułtan nie wybrał Mustafy na gubernatora Manisy. Sulejman ogłasza, że gubernatorem zostaje książę Selim. Książę Mustafa odmawia udziału w polowaniu zorganizowanym przez ojca.

wtorek, 24 listopada 2015

Odcinek 221 streszczenie (104 odcinek turecki)

Barbarossa zaprasza Mustafę na swój okręt. Narzeka na Rustema. Obok Ebusuud skarży się wielkiemu wezyrowi na sędziego religijnego. Nadchodzą sułtan i Cihangir. Ojciec wie, że to wydarzenie jest trudne dla syna. Cihangir postanawia być dzielny, nie chce sprawiać ojcu przykrości. Nie obrazi się jednak, jeśli wyjedzie do Manisy. Sulejman podarowuje synowi sygnet, który sam zrobił. Ten pierścień na przypominać o tym, że Cihangir jest synem sułtana.
Dołączają do zgromadzonych. Selim mówi, że Cihangir otrzyma dzisiaj miecz, którego nigdy nie użyje. Beyazıt zwraca jednak uwagę, że państwem rządzi nie miecz, lecz rozum.

Mahidevran przybywa na ceremonię. Hurrem jest niezadowolona z jej obecności.

Cihangir wychodzi na środek placu. Po dłuższej chwili zaczyna wypowiadać słowa przysięgi. Sułtanki oglądają całe wydarzenie z pałacowej wieży. W pewnym momencie zapomina jednak tekstu. Zaczyna improwizować. Wszyscy są zaskoczeni. Sułtan kończy za niego i potem z nim. Hurrem jest dumna z syna. Sulejman podchodzi do syna i wręcza mu miecz.
Mahidevran nazywa Cihangira biednym, Bóg wie, za czyje grzechy płaci. Hurrem każe jej spojrzeć w lustro, bo to nie ona ma na rękach krew Osmanów. Gülfem pyta się, co to znaczy. Mahidevran ją zbywa.

Wieczorem w pałacu Hurrem przychodzi do Cihangira. Syn tłumaczy jej, że wcześniej chciał zostać sam. Sułtanka chwali go. ,,Odwaga nie polega na bezmyślnym rzucaniu się w stronę potwora". Cihangir wstydzi się jednak, że zapomniał słów przysięgi. Matka zaprasza go na wieczerzę.

Na balkonie Selim, Mustafa, Rustem rozmawiają. Mustafa jest zły, kiedy Rustem próbuje go pouczać. Nadchodzi sułtan, a także Beyazıt. Zasiadają razem do posiłku. Wielki wezyr chce odejść, ale Sulejman rozkazuje mu zostać. Dołącza także Cihangir. Sułtan zarządza polowanie. Rustem chce, aby książęta pojechali w piątek do meczetu.

Dilşah chwali się w haremie, że już wkrótce zostanie sułtanką. Każdą noc spędza z Selimem. Sumbul to słyszy, przekazuje, że Hurrem chce ją widzieć.

Rustem opowiada Sulejmanowi o powstaniu Mustafy przez janczarów. Książę tłumaczy się, że o niczym nie miał wcześniej pojęcia. Sułtan traci humor, a Cihangir zwraca uwagę, że przeciętny to logiczne, że najstarszy książę jest inaczej traktowany.

Dilşah jest u Hurrem. Sułtanka każe jej się nie bać, faworyta jej syna ma prawo marzyć o byciu sułtanką, musi pamiętać tylko o wierności dla niej. Po jej wyjściu Hurrem wyraża się o niej niepotrzebnie. Nie chce takiej kobiety dla Selima. Musi mieć przy sobie silną kobietę, to oni muszą ją wybrać. Sumbul zamierza wybrać kandydatki.

Przed pałacem czekają niewolnice. Sumbul jest zaskoczony ich ilością. Wśród nich Valeria pyta się Cecilii, czy dobrze się czuje. Kobieta pomstuje na właścicieli.

Barbarossa jest u sułtana. Władca mówi, że Habsburgowie muszą się postarać, jeśli chcą otrzymać pokój. Hizir Reis zwraca uwagę, że Manisa już od dawna jest pusta. Uważa, że Mustafa jest dobry na to stanowisko. Pracował ciężko, bez jednej skargi. Błędy młodości zostały za nim. Nadeszła pora, aby porzucić zadry. Następnie wychodzi, zostawiając sułtana samego.

Niewolnice są już w pałacu. Ustawiają się, nadchodzi Hurrem. Cecylia wychodzi przed szereg, prosi o pomoc, odesłanie do domu. Pochodzi z weneckiego rodu. Hurrem zwraca jej uwagę, że teraz to się nie liczy. Zostanie tutaj. Sumbul każe jej wrócić do szeregu.

W ogrodzie Nasuh i Beyazıt grają w matraka. Książę jest lepszy, Matrakçi dostaje cięgi. Nasuh ciężko dyszy, już dawno nie grał. Selim jest w pobliżu, nie chce jednak grać. Beyazıt prosi go o to usilnie, Nasuh będzie sędzią.

Cecilia modli się o ratunek. Afife każe zabrać dziewczęta do lecznicy. Większość trafi do haremu książąt.

Sulejman stoi na balkonie, dołącza Rustem, który przyniósł dokumenty. Paşa pyta się, czy nie zdenerwowała go ich ostatnia rozmowa o powitaniu Mustafy. Sułtan sam chce się tym zająć.

Yahya rozmawia z dowódcą janczarów, Ali Agą. To grząski grunt, sułtan już wie. Przy pierwszej okazji Rustem zaatakuje Ali Ağę. Ten się jednak nie boi.

Sulejman obserwuje walczących: Selima i Beyazıta. Selim w pewnym momencie długo klęczy po otrzymaniu ciosu. Potem wstaje, a Sulejman z niepokojem patrzy na synów. W końcu Beyazıt upada, szybko podnosi się jednak, naciera w furii. Bracia zaczynają się kłócić o zwycięstwo. Sulejman jest przerażony.

Sługa oznajmia nadejście Mahidevran. Sułtanka ma z sobą Nergisşah. Władca wita się z wnuczką, nazywa ją małym aniołkiem. Dziewczynka śpiewa mu piosenkę,.dziadek jest szczęśliwy.

Barbarossa i Mustafa są na statku. Mówi, że bardzo prawdopodobne, iż sułtan wyśle go do Manisy. Selim się nie nadaje, a Beyazıt jest niedoświadczony. Sprawa z Cihangirem jest jasna. Mustafa porównuje brata do Atlasa, dźwigającego świat na swych barkach. Yahya zwraca uwagę, że powinni już iść. Nie wiadomo, co dzieje się w stolicy.

Nergissah dalej śpiewa. Sulejman się uśmiecha. Potem głaszcze ją po policzku. Mahidevran zabiera wnuczkę, sułtan chce jednak ponownie zobaczyć dziewczynkę. Sułtanka chwali się, że faworyta Mustafy wkrótce wyda na świat kolejne dziecko. Dodaje także, że wydała Mustafę na świat w Manisie. Ma nadzieję, że jej wnuk również tam się urodzi.

Niewolnice korzystają z hamamu. Cecilia wspomina chwile w luksusie, w Wenecji, kiedy Valeria jej służyła. Widzimy, jak wstaje z wanny, ojciec na nią czeka. Narzeka, że ukochana macocha chce się jej pozbyć.
Wraca do rzeczywistości. Mówi Valerii, że chce wracać do domu. Pomaga jej się umyć. Jedna z Kalf nakazuje jednak myć się dziewczętom bez pomocy.

Mustafa jest razem z Rumeysą. Ma ona przeczucie, że narodzi się chłopiec. Do środka wchodzi Mahidevran, książę wstaje. Sułtanka informuje, że była u sułtana i dała mu do zrozumienia, że powinien on wyjechać do Manisy. Wyraża taką nadzieję. Sługa przekazuje, że Sulejman chce widzieć syna.

Dziewczęta szykują się do snu. Cecilia nie chce wkładać takich brzydkich szat.
Wspomina, kiedy ojciec chciał ją wprawić w drogę. Jest zła na macochę.
Nie może pogodzić się z sytuacją.

Mustafa idzie do ojca. Władca pyta się, co syn ma mu do powiedzenia. Książę domyśla się, o co ojcu chodzi. Tłumaczy, że musiał okazać im wdzięczność. Sulejman mówi, że cieszy się, ale także smuci. Jest to niczym nieokiełznany rumak. Mustafa mówi, że dla niego najważniejsza jest miłość ojca. Sulejman jest dumny z tych słów, z wzajemnością. Przytula księcia.

Odcinek 220

Odcinek 219 (103 odcinek turecki)

Mihrimah szantażuje Şah - jeśli nie wyjdzie ona ze stolicy, sułtan dowie się o wszystkich jej intrygach. Sułtanka jest zbyt dumna, aby pozwolić na taką hańbę, ulega córeczce rudowłosej. Przed dojazdem żegna się ze swoim wieloletnim sługą, Mercanem. Mężczyźnie, który skrycie się w niej podkochuje, jest niezwykle żal, ale musi zostać z powodu sprawowanego przez siebie w pałacu stanowiska.

Ilias w dalszym ciągu wykonuje swój plan. W trakcie ćwiczeń na miecze rani 'przypadkiem' Mehmeta, a potem otrzymaną uprzednio ropą zakażonego na czarną ospę ją zaraża. Książę jest coraz słabszy, aż w końcu zostaje przykryty całunem...

Bali Bey przyjeżdża do stolicy, towarzyszy mu kareta. Eskortuje ją do bram pałacu, a następnie odjeżdża - w swoje rodzinne strony, o co wcześniej poprosił sułtana. Misja została wykonana - sułtanka Hurrem odnaleziona. Sulejman spotyka ukochaną na korytarzu. Jest niezwykle wzruszony jej widokiem, przytula ją.

czwartek, 19 listopada 2015

Odcinek 218 streszczenie

W Manisie Mehmet jest z Iliasem na polowaniu. Książę narzeka, że nie może być teraz przy rodzinie. Ilias sugeruje, aby uciekli strażom, a.wtedy łatwiej im będzie polować.

Mahidevran wraca do Amasyi. Fidan informuje ją o plotkach w haremie na temat księcia. Sułtanka kieruje się do komnaty Mustafy, wita się z synem. Siadają razem na otomanie. Mustafa mówi, że wciąż ma przed oczami twarz ciotki. Mahidevran twierdzi, że za to Hatice nareszcie znalazła spokój i pomściła Ibrahima. Zwraca uwagę, że wrogowie chcą, aby Mehmet zasiadł na tronie. Jeśli Mustafa nie weźmie losu we własne ręce, stanie się coś złego. Yahya pojechał do Barbarossy.

Mihrimah narzeka Rustemowi, że nie może już mieszkać w haremie. Wszystko tam przypomina jej o matce. Pasza zwraca uwagę, że muszą mieć teraz harem w opiece. To, co się stało z Hatice jeszcze bardziej dobiło sułtana. Ali Aga uciekł, a na dodatek Hurrem już pewnie nie żyje. Mihrimah nadal żywi nadzieję. Rustem mówi, że wizyta Barbarossy w Amasyi nie wróży nic dobrego. Hatice nie byłaby w stanie sama zabić Hurrem, ktoś musiał jej pomóc. Muszą teraz chronić księcia Mehmeta.

Sulejman Pasza informuje, że dzieci sułtana mają się dobrze. Wszyscy w Saru-chanie chwalą Mehmeta. Malkoçoğlu mówi, że nic nie wiadomo o Ali Adze, strażniku Hatice. Następnie sułtan rozkazuje wszystkim opuścić pomieszczenie.

Malkoçoğlu mówi Husrevowi, że muszą znaleźć Ali Agę. Husrev jest na siebie wściekły, że dopuścił go do służby sułtance. Cieszy się jednak, że nie jest o nic podejrzewany.

Ilias i Mehmet umknęli strażom. Książę zastanawia się, czemu ciotka popełniła samobójstwo. Nie ma zresztą od dawna żadnych wieści od Mustafy. Brat nie powinien mścić się na nim za decyzje sułtana.

Mahidevran przegląda biżuterię. Mówi Fidan, że nikomu już nie ufa, ale niedługo powinna nadejść wiadomość. Ufa Iliasowi, on na pewno znajdzie wyjście.

Mihrimah spotyka się z Bali Beyem w ogrodzie. Zaprzestano poszukiwań jej matki, tylko on może jej pomóc. Tylko on może go znaleźć tak, jak niegdyś znalazł Murata. Rustem widzi ich z oddali.

Yahya i Barbarossa przybywają do księcia. Mustafa jest zły, że pirat znów narazi się sułtanowi. Barbarossa mówi, że podjęto decyzję o wojnie przeciwko Austrii. On sam popłynie z flotą do Marsylii, Francja będzie sojusznikiem. Mustafa i Mehmet mają zostać w swoich prowincjach. Nad prowincją są czarne chmury. Prosi, aby wykorzystał wsparcie wojska i ludu, który go kocha. Mustafa odpiera, że gospodarzem jest sułtan i to do niego zależą decyzje o życiu syna.

Rustem krzyczy - Malkoçoğlu! - I podchodzi do pary. Bali Bey wciąż staje mu na drodze. Dlaczego? Szambelan mówi, że musi go szanować. Rustem odpiera, że nie ma szacunku do pijaków. Malkoçoğlu chce go uderzyć, ale Mihrimah powstrzymuje go. Mówi, że to ona go wezwała. Jeśli Rustem szepnie sułtanowi, straci Mihrimah.

Mehmet i Ilias obozują. Książę mówi, że zostaje na czas wojny w prowincji. Kieruje się do namiotu. Ilias odprowadza go wzrokiem. Następnie mówi innym, że sprawdzi okolicę.

Na korytarzu Mihrimah przeprasza Malkoçoğlu za zachowanie męża. Szambelan życzy jej tylko dobrej nocy i odchodzi.

Ilias idzie przez las. Spotyka się z innym mężczyzną. Mówi, że książę dawno już śpi, lekko zaczął działać. Bierze od rozmówcy pewien kosz.

Afife zdaje Sulejmanowi relację z życia haremu. Potem zwraca uwagę, przytaczając wspomnienia o miłości Ayşe Hafsy do Selima, że zamiast utonąć w rozpaczy, wolała po śmierci męża zwrócić się ku dzieciom. Pada mu do kolan i prosi, aby jego żałoba się już skończyła. Sulejman przytacza wiersz - nawet tysiąc zapalonych świec już nie pomoże. Kobieta wychodzi.

Ilias wraca do obozu. Dowiaduje się, że książę już śpi. Idzie to sprawdzić. Wchodzi do namiotu, otwiera otrzymany wcześniej kosz. Ze środka wypełza wąż.

Tymczasem sułtan śni. Jest w komnacie,.oczom ukazuje się oświetlone leżące na ławce niemowlę. Budzi się z imieniem Mehmeta na ustach.

Tymczasem wąż pełznie dalej. Do obozu

Sulejman żegna się z rodziną. Po ceremonii Mihrimah zakazuje Şah wstępu do haremu.

Rustem zwraca uwagę Malkoçoğlu, aby nie myślał, że jest ulubieńcem sułtana. Poprzedni, który tak myślał, marnie skończył. Nasuh powstrzymuje Bali Beya przed interwencją.

Mihrimah zauważa, że ktoś grzebał w jej listach. Jest wściekła. Nie ma ostatniego listu od Rustema. Sumbul również sprawdza.

Tymczasem Şah kończy czytać wiadomość, przyniesioną przez Emine. Ostatnio nawet Mercan Ağa nie ma wstępu do haremu. Sułtanka każe jej to odłożyć na miejsce, zanim ktoś się zorientuje, tym razem to nic ważnego, Rustem napisał wiersz.

Tymczasem Mihrimah chce poznać złodzieja. Jedna ze służących wpuszcza do komnaty Ayşe Humaşah i mówi, że Emine wyszła na chwilę.

Şah rozmawia z Gülfem. Chce zasiać w sercu zazdrosnego Rustema podejrzenia, a wtedy sam się zniszczy.

Emine odkłada list na miejsce, Mihrimah przyłapuje ją na gorącym uczynku. Mamka tłumaczy się, że chciała tylko posprzątać. Sułtanka wspomina jej słowa swojej matki - ,,Wierność jest najważniejsza".

środa, 18 listopada 2015

Porównania część nr 2

Kopiowanie bez podania źródła i zgody autorek zabronione 

Odcinek 217 streszczenie (102 turecki)

Śmierć Hatice, to najlepsze podsumowanie odcinka...
Ze względu na to wydarzenie, nie sądzę, abym w najbliższym czasie dodawała bardziej szczegółowe streszczenie, ponieważ z wiadomych względów raczej nie będę miała ochoty na dogłębne się w niego zagłębianie, wybaczcie :-(

wtorek, 17 listopada 2015

Odcinek 216 streszczenie (102 turecki)

Mercan informuje sułtanki i Mustafę, że muszą pojechać do pałacu na przesłuchanie. Hatice się sprzeciwia. Mustafa chce ją przekonać, padł na nich tak wielki cień, że nie zaznadzą spokoju, dopóki sprawa się nie wyjaśni. Hatice twierdzi, że nikt nie uniknie sprawiedliwości i sułtan musiał jej doznać. Wychodzi, nie spakowała jeszcze rzeczy.

Sulejman siedzi zamyślony w swojej komnacie. Po chwili wstaje i wychodzi na korytarz. Kieruje się do pokoju, który należy do Hurrem. Słyszymy jego monolog. ,,Niechaj nikt się nie dziwi, jeśli utonę zalany falą rozpaczy". Ściska w dłoni materiał, który znalazł.

Następnego dnia Mustafa i Mahidevran są w Topkapi. Chcą widzieć sułtana, Mercan informuje, że spędził on noc w komnacie Hurrem. Mahidevran cieszy się z tego, co się dzieje. Teraz nie może udawać, że jej przykro, bo dopiero teraz byłaby podejrzana.

W haremie dziewczęta ustawiają się, przechodzi Cihangir. Widzi tatę śpiącego na siedząco w łóżku mamy. Budzi go swoim głosem. Mówi, że miał sen z mamą, siedziała pod drzewem. Powiedziała, że ich nie opuści. Chce wiedzieć, czy ona wróci.

Malkoçoğlu przesłuchuje Mustafę, także w sprawie kłótni z Hurrem z okazji ograniczenia wydatków, a także jego odesłania do Amasyi. Wyjaśnia, że wszyscy wiedzą o konflikcie Hurrem z jej matką. Przesłuchał wcześniej wszystkich, ale nie znalazł uchybień. Ma dość, kiedy Bali Bey podejrzewa jego matkę. Szambelan przekazuje wolę sułtana, aby Mustafa nie opuszczał na razie stolicy.

Następnie z Malkoçoğlu rozmawia Mahidevran.

Mercan Ağa jest zaczepiony przez człowieka Rustema. Pasza kazał mu natychmiast przyjechać.

Mahidevran tłumaczy, że odesłanie jej syna nie jest związana z porwaniem Hurrem. Nie mogłaby tak narażać syna, to na niego spadają podejrzenia. Dwa razy uniknął śmierci, najpierw tutaj z powodu nałożnicy, a potem w Manisie, przez szpiega. Nawet wtedy nie szukała zemsty. Bali Bey zwraca uwagę na kwestię honoru. Mahidevran każe mu zamilknąć. Wściekła wstaje i krzyczy, jakim prawem on tak mówi. Nic nie zrobiła, o niczym nie wie. Wychodzi z komnaty.

Na korytarzu sułtanka spotyka Şah i Hatice. Opowiada im o przesłuchaniu. Şah przypomina Hatice, aby panowała nad swoimi emocjami w trakcie rozmowy.

Sulejman jedzie konno ze strażnikami.

Şah wyjaśnia Malkoçoğlu, że Hurrem sama zapracowała kiedyś na swoje wygnanie. Chce tylko chronić Hatice. Chce wyjść, kiedy Bali Bey sugeruje, że właśnie teraz to robi, mówiąc nieprawdę.

Sulejman zsiada z konia. Kiedy w oddali widzi sylwetkę, wydaje mu się, że to Hurrem.

Şah nie daje się podejść szambelanowi. Mówi, że najważniejsze jest państwo. Bez dowodów nikomu nie stanie się krzywda.

Następna w kolejności jest Hatice.

Nasuh i eskorta biegną za sułtanem, który myśli, że widział Hurrem. Biegnie do rudowłosej kobiety w lesie, to nie jego ukochana.

Hatice twierdzi, że pragnie śmierci Hurrem, nic ją teraz nie obchodzi. Jest pewna siebie. Mówi, że zawsze będzie pierwszą podejrzaną, dlatego teraz nie musi się zwierzać. Niczego nie zrobiła. Kiedy Malkoçoğlu wspomina, że Ibrahim nie ma grobu, a niektórzy myślą, że zdradziła pamięć po nim. Hatice odpiera, że sułtan zabił ich oboje, odebrał sens życia. Nie mogła jednak zrobić tego samego bratu. To było więcej lat temu. W czasie żałoby przysięgła, że zabije Hurrem. Nie udało jej się to.

Mustafa rozmawia z Yahyą. Te wydarzenia nie mieszczą się w głowie. Yahya radzi, aby książę wyjechał. ,,Jeśli coś mi grozi w domu własnego ojca, niechaj niebo się zawali" - odrzeka książę.

Mercan jest zaprowadzony do lochów. Rustem pokazuje mu dwóch więźniów. To strażnicy, którym Mercan wydaje rozkazy. Pasza chce wyjaśnień, podobno nie mogli zatrzymywać sułtanki, kiedy opuszczała pałac. Sługa tłumaczy się, że nie wiedział, dokąd udaje się Hurrem. Nie ma z jej zaginięciem nic wspólnego. Sługa Rustema uderza Mercana. Rustem pyta się, jakie były jego rozkazy, co zrobił Hurrem.

Mustafa i Mehmet spacerują w ogrodzie. Mehmet tłumaczy, że to niesprawiedliwe, że jedzie do Manisy. Słyszał sam plotki żołnierzy, że to jego wina. Oni kochają Mustafę. Nie mógł zapanować nad sobą po zaginięcou Hurrem. Mustafa go przytula.
Ilias przedstawia się Yahyi.

Fahriye i Afife są ciekawe, gdzie jest Mercan. Duzgun Ağa upada na korytarzu.

Sumbul donosi Malkoçoğlu, że wrócił Duzgun Ağa, który stał na czele orszaku Hurrem. Jest teraz w lecznicy.

Mężczyźni w lochach są przesłuchiwani przez Rustema. Kiedy dwaj więźniowie nie mówią nic, Pasza ich zabija. Zostaje tylko Mercan. Uśmiechnięty mówi, że kara za zabicie strażnika bramy jest wysoka. Şah mu tego nie daruje. Przeszkadza im strażnik, który informuje o powrocie Duzgun Aği.

Malkoçoğlu jest w lecznicy, przepytuje sługę.

Sułtanki siedzą razem. Hatice boi się, co Bali Bey powie sułtanowi. Gülfem mówi, że jeszcze jej nie przepytywano. Do środka wchodzi pokiereszowany Mercan. Şah jest oburzona, że tak postąpił Rustem. Informuje, że Duzgun Ağa wrócił.

Sulejmana jest poinformowany, że Duzgun Aga wrócił.

Tymczasem sługa opowiada historię. Sułtan wkracza do środka. Duzgun nie wie jednak, gdzie jest Hurrem. Dopadli ich, wyrwali sułtankę, on sam był ciężko ranny. Sulejman wpada w szał, że sługa ją zostawił. Zaczyna go bić, ale odciągają go. Potem te same pytania zadaje Rustem. Sulejman rozkazuje zabrać mężczyznę.

Mustafa chce jechać z Malkoçoğlu i sułtanem. Szambelan nie pozwala.

Sułtanki są ciekawe, skąd wziął się Duzgun Aga.

Sulejmana z innym jadą na koniach.

Mehmet tłumaczy Cihangirowi, że tata szuka mamy. Może jej jednak nie odnaleźć tak prędko. Do komnaty wchodzi roztrzęsiona Mihrimah. Jest ciekawa wieści.

Duzgun pokazuje miejsce napadu. Sułtanka potonęła się o dany głaz. Napastnicy pobiegli w las. Sulejman również się tam kieruje. Rozkazuje zabrać mężczyznę i przeszukać teren.

Şah jest z dziećmi sułtana. Mihrimah się bulwersuje. Mustafa ją uspokaja. Bez względu na to, co się wydarzy, musi być silna. Sama jest matką, ma braci. Mihrimah się do niego przytula.

Na miejscu porwania Sulejman odnajduje pierścień Hurrem. Widzimy zmianę pór roku, słyszymy monolog sułtana.

Jest rok 1543. Sulejmana stoi z pierścieniem w ręku. Rozgląda się po lesie, opiera o pień drzewa.

Widzimy Cihan Hatun w ciąży, w Manisie. Chce widzieć księcia, ale trwa Dywan.

Yahya mówi Fidan, że od wyjazdu ze stolicy Mustafa zamknął się w sobie. Kobieta mówi, że może wybuchnąć bunt. Mahidevran pojechała odwiedzić Beyhan. Sługa informuje, że książę wyszedł i znowu zdołał zmylić straże.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Odcinek 215 streszczenia (101/102 turecki)

Cześć Malkoçoğlu otrzymuje list. Odchodzi pomimo rozmowy z Mehmetem. Książę boi się władzy nad prowincją. Nadchodzi Ilias. Pokazuje konia, którego wyrzeźbił.

Rustem wchodzi do namiotu Bali Beya i pyta się, od kogo jest ten list. Przeszkadza im Nasuh, ponieważ wzywa ich sułtan. Malkoçoğlu oznajmia przyjacielowi, że Rustem jest po prostu zazdrosny, ale on nie zamierza się tłumaczyć.

Mehmet chwali pracę Iliasa. Następnie janczar wychodzi z namiotu.

Rustem stawia się u sułtana, a po chwili także Bali Bey. Mehmet Pasza przekazuje relacje z wyprawy, rozgromienie wojsk Ferdynanda. Niestety nie zobaczyli Izabelli, która bez sułtana bała się otworzyć wrota. Sulejman chce widzieć kobietę w obozie.

Widzimy powóz jadący nocą traktem...

Tymczasem w obozie Sulejman pisze list.
,,Łzy w oczach mych nie od oczu pochodzą, lecz od winy. (...) Dość by moją ranną pierś skryła koszula. Łzy moje zmieniły się w rzekę, bom znów zdołał się pokonać miłości."

Następnego dnia Izabella przybywa do obozu z synkiem na rękach. Bali Bey ją wita, a kobieta mówi, że wiele o nim słyszała. Wchodzą do namiotu sułtana. Izabella jest bardzo wdzięczna. Sułtan wspomina lojalność jej męża, dlatego nie opuszczą małego Jana Zygmunta. Królowa wyjaśnia, że nie przyjęli wojska, ponieważ lud wyrażał obawy. Dziecko zaczyna rozpaczliwie płakać, jest zabrane przez służbę. Sulejman uznaje Jana Zygmunta za następcę jego ojca, ale z powodu wieku przyłącza na razie Budę do Imperium. Jan zostanie księciem Siedmiogrodu. Izabella jest mocno zaskoczona i zawiedziona. Dopóki książę nie jest pełnoletni, regentem zostanie niejaki Jerzy.

W pałacu do Mustafy przychodzi Mihrimah. Pokazuje list od Selima. Ma się świetnie, nigdy nie był chory i nie ma pojęcia o przyjeździe matki. Mihrimah pyta się brata, gdzie jest jej matka.

Mercan przekazuje Şah wieści o zaginięciu Hurrem. Sułtanka na początku myśli, że to kolejna intryga Hurrem, ale sługa w to wątpi. Kobieta jest przerażona, co powie na to sułtan.

Mihrimah martwi się o matkę. Mustafa jest mocno zdziwiony. Do komnaty wchodzi Mahidevran, widzi, że coś się stało. Syn przekazuje jej wieści, też jest mocno zaskoczona. Mihrimah mówi, że osoba winna zapłaci za to.

Tymczasem Hatice wybiera suknie. Do komnaty wchodzi Şah. Służące wychodzą. Sułtanka otwarcie pyta się, gdzie jest Hurrem. Hatice udaje że nic nie wie.

Orszak sułtana staje. Władca chciał tylko odpocząć. Martwi się o Selima, od którego nie ma wieści. Malkoçoğlu go uspokaja.

Afife zastanawia się, co mogło się stać. Mihrimah zapewnia, że jej matka musi żyć. Ludzie wyruszą na poszukiwania, nie będzie czekać z założonymi rękami. Sumbul sugeruje, że to sprawka ich przeciwników. Mihrimah jest zła na sługę, że nie zadbał o bezpieczeństwo Hurrem. Do komnaty wchodzi Cihangir, pyta się, czemu Mihrimah jest smutna.

Mustafa pyta się matki, czy ma z tymi coś wspólnego. Mahidevran nic nie wie, ale cieszy się, że los nareszcie się zemścił. Książę nie wie, jak to wyjaśni sułtanowi. Sułtanka uspokaja go, że przecież nie pozwolił na wyjazd Hurrem, zresztą powiadomił o wszystkim ojca.

Mihrimah odwiedza Şah. Nie może uwierzyć w smutek sułtanki. Twierdzi, że to kolejny spisek. Zaczynają się kłócić, słyszy to na korytarzu Hatice. Wchodzi do środka. Sułtanka nie wie, jakim prawem ją przepytuje, każe wracać do pałacu. Mihrimah przysięga, że jeśli coś im się stanie, zniszczy je obie. Zresztą sułtan nie wybaczy takiej zniewagi.

Mustafa spotyka się z Sulejmanem. Wszystko widzi Mihrimah, z balkonu. Książę informuje o zaginięciu Hurrem. Sułtan jest wstrząśnięty.

Sułtanki czekają w szeregu, aby powitać władcę. Sulejman wchodzi i rozkazuje zabrać Afife Cihangira. Następnie zły omiata ich spojrzeniem. Mihrimah sugeruje, że to wszystko jest pułapką. Mahidevran zwraca uwagę, że Mustafa chciał powstrzymać Hurrem, to Mihrimah sprzyjała wyjazdowi. Sułtanka opowiada o zdarzeniu. Sugeruje, że to siostry są za to odpowiedzialne. Sulejman każe dzieciom wyjść, zostaje tylko Mustafa.

Sumbul opowiada wszystko Rustemowi. Mihrimah skarży się mężowi, przytula się do niego.

Şah mówi, że Mihrimah jest w gniewie. Sulejman jest zły, obwinia Mustafę. Tak dba o jego harem? Trzeba było zapewnić Hurrem bezpieczeństwo. Tu chodzi o jego żonę. Nie wierzy mu. Jeśli wróg nie jest wśród nas, Hatice, Mahidevran - wiem, co macie na sumieniu. Przysięgam, że zapłacicie za to życiem - mówi rozdrażniony. Hatice sugeruje, że Hurrem robi to celowo. Może to ona zostawiła pułapkę na nie? Krzyczy, że ma dość. To nie jej wina, Hurrem ją nie obchodzi. Niech skończą to raz na zawsze. Sulejman rozkazuje im wszystkim wyjść.
Mihrimah zapewnia, że matka żyje. Malkoçoğlu twierdzi, że prawda wyjdzie na jaw. Mercan informuje, że sułtan wzywa Bali Beya i Rustema.

Mehmet wyrzuca Musfie, że jeśli Hurrem coś się stało, zapłaci za to. Mustafa jest oburzony i zawiedziony, że brat oskarża go o coś takiego. Potem Şah radzi mu, aby rozpacz nad nim nie zapanowała, ponieważ Mustafa nie zrobiłby nic przeciwko niemu.

Sulejman rozkazuje 5000 janczarom szukać Hurrem. Nic go nie obchodzi, Rustem ma znaleźć Hurrem. Malkoçoğlu ma zająć się śledztwem, bezwzględnym nawet dla sułtanek, a także jego dzieci. Następnie mężczyźni wychodzą.

Sulejman płacze, wychodzi na balkon (przejmująca muzyka w tle). Przypomina, jak Hatice próbowała zabić Hurrem, Mahidevran podała truciznę na stół, a Mustafa mówi, że niewinność zniknęła.

Siedzi na zewnątrz nawet wieczorem. Ebsuud Efendi szuka sułtana. Wychodzi na balkon. Siada obok Sulejmana. Władca wspomina zachowanie derwisza przed wyjazdem na wojnę, przytacza jego słowa. Dostrzegł znak, ale mimo to został skazany na cierpienie. Ebusuud mówi, że nie zawsze wybieramy właściwie. Być może zboczył z dobrej drogi.

Mihrimah twierdzi, że Mustafa nie zrobił nic złego. Mehmet to potwierdza, wcześniej nie zapanował nad sobą. Dołącza do nich Rustem. Sulejman rozpacza, jest sam. Pasza radzi Mehmetowi, aby był ostrożny. Dla bezpieczeństwa wyjedzie jak najpilniej.

Ebusuud/Hoca Çelebi mówi, że sułtan nie może się poddać rozpaczy. Następnie opuszcza balkon po przybyciu Bali Beya. Szambelan zaczął śledztwo. Pierwszy list napisany przez Selima, był fałszywy. Przyniósł go niejaki Murad, szukają go. Sulejman chce widzieć tego człowieka za wszelką cenę. Nie chce brać udziału w przesłuchaniach rodziny, ale najważniejsze to znaleźć Hurrem. Pyta się, czy ona jeszcze może żyć. Malkoçoğlu zapewnia, że z pewnością uniknęła śmierci. Sulejman tęskni za ukochaną, jest ona jego sercem, oddechem, duszą. Bez niej nie istnieje - stwierdza, kiedy wchodzi z powrotem do komnaty.